1. START
  2. WSPÓLNOTA
  3. WYDARZENIA
  4. INTENCJE
  5. ŚWIADECTWA
  6. GALERIA
  7. KONTAKT


Tomasz
koko

 

Szczęść Boże,
Chciałbym się z Wami podzielić swoim doświadczeniem spotkania z Bogiem na przestrzeni ostatniego roku.
U końca Roku Duszpasterskiego w Kościele, który upływa pod znakiem Ducha Świętego („Jesteśmy napełnieni Duchem Świętym” - 2017/2018) oraz w dniu Święta Poświęcenia Bazyliki na Lateranie (Słowo Boże w Liturgii dnia traktujące o świętości świątyni Bożej) chcę podzielić się wybranymi faktami ze swojego spotkania na nowo Boga w moim życiu.

Krótka historia
Do Wspólnoty Bożego Ciała dołączyłem w listopadzie 2017 r. Był to skutek osobistej decyzji o głębszym otwarciu się na Ducha Świętego i Jego charyzmaty, dokonanej w trakcie i po VII Podkarpackim Forum Charyzmatycznym w Krośnie w 2017 r.
Krótko po rozpoczęciu regularnego udziału w spotkaniach Wspólnoty – po otrzymaniu zaproszenia -zaangażowałem się w diakonię muzyczną, a następnie – wziąłem udział w seminarium organizowanym przez Wspólnotę (wiosna 2018), by po kilku kolejnych tygodniach zostać włączonym w grupę animatorów Wspólnoty (lato 2018).

Wybrane owoce Bożego działania we mnie
Niedawno minął rok od rozpoczęcia tej, na swój sposób niezwykłej dla mnie drogi. Z perspektywy tego czasu chciałbym podzielić się kilkoma, wybranymi owocami tego okresu.

Zdolność do wielbienia
O ile dotąd byłem w stanie w miarę dziękować, przepraszać czy prosić w modlitwie, o tyle stosunkowo trudno przychodziło mi wielbienie. „Nie czułem” tematu, nie za bardzo chyba czułem też potrzebę wielbienia.
Obecnie- wielbienie przychodzi samo niezależnie od okoliczności!! W ostatnich miesiącach odczuwam duże obciążenie pracą (wręcz przeciążenie), czego konsekwencją - jest jej zmiana. Dodatkowo nakładają się na to wyzwania związane z budową domu, dużym kredytem, który była na to potrzebny czy trudy dnia codziennego. To wszystko teoretycznie nie sprzyja postawie wielbienia, a ja wielbię. Czasem w im bardziej trudnym momencie, tym żarliwiej, tym radośniej… Wielbieniu, które się we mnie obecnie pojawia, towarzyszy wewnętrzna radość, również niezależna od zewnętrznych okoliczności, a także – pokój.
Autentycznie to wielbienie, o którym tu Wam piszę, przychodzi jak powiew Ducha i tak samo odchodzi… napełniając jednak radością i pokojem.

Rozwój relacji - z Panem Bogiem, Matką Bożą, Świętymi.
W przeszłości - mimo regularnych praktyk religijnych, regularnej spowiedzi, komunii świętej i modlitwie Pan Bóg bywał „trochę odległy”, „trochę nieznany”, relacja częściej formalna niż osobista. Podobnie rzecz miała się ze Świętymi.
Obecnie - Pan Bóg nadal pozostaje Panem, ale staje się Ojcem, Miłością, Tatą… Jest znacznie bliżej, a celem praktyk religijnych nie jest „odfajkowanie” ich, lecz – spotkanie z Bogiem. Bezpośrednie i osobiste.
Rozwija się także moja relacja do Świętych… są „bliżsi”, a relacja z nimi staje się także bardziej osobista.

Rozwój modlitwy – medytacja i lectiodivina
Taka mała ciekawostka: z medytacją i lectiodivi namierzyłem się od blisko 18 lat… Interesowała mnie ta modlitwa, ale „nie szło” mimo wielu podejść i prób. Nie czułem jej w sobie, mimo – jak zakładam – dobrych chęci i otwartości na tę formę modlitwy.
W ostatnich tygodniach medytacja przyszła „sama”. Po prostu. Zniknęły w zasadzie wszystkie trudności, jakie pamiętam w związku z tą modlitwą. Łączę to także ze słowem, jakie dostałem, „będę Cię kształtował przez Słowo”.

Stosunek do grzechu/nawrócenia
Dawniej skupiałem się na tym, by unikać grzechu za wszelką cenę. Wstydziłem się grzechu, wstydziłem się słabości - usilnie starałem się nawracać… głównie własnymi siłami głównie (teraz rozpoznaję w tym faryzeizm i spore ryzyko perfekcjonizmu).
Obecnie? Obecnie dominuje ufność w Boże miłosierdzie. Jak przydarzy się jakiś grzech - proszę o wybaczenie i pomoc w walce przeciwko złu, wierząc, że Pan pomoże je pokonać (Pan – nie ja sam).
Rośnie moja świadomość zła - zbliżanie się do Pana pokazuje coraz więcej słabości, nad którymi powinienem się pochylić – skutkuje to tym gorętszą prośbą o nawrócenie i tym większą ufnością, że „Pan może wszystko”.

Wzrastanie przez modlitwę wstawienniczą
Modlitwa wstawiennicza, o którą proszę od czasu do czasu, to niezwykły czas wzrastania!

Pan kieruje Słowa, które oprócz pociechy, wsparcia stanowią dla mnie „plan” działania. Staram się nie nadużywać tej formy (nie prosić o nią zbyt często), co – jak wierzę – zapewnia czas na wzrost i przeżycie tego, co się wydarzało na poprzedniej modlitwie.
Jednego jestem pewien - modlitwa wzmacnia i rozwija bezpośrednią więź z Panem!!

Rosnąca gotowość do służby (szczególnie w ramach Odnowy)
Dawniej wiedziałem o charyzmatach, akceptowałem je, ale sam nie czułem się nimi „pociągnięty”/zainteresowany.
Obecnie - pojawiają się pragnienia, by o nie prosić, by za ich pomocą służyć innym. Pragnienia konkretyzują się, pojawiają się pewne „kierunki”. Mam nadzieję, że zostaną zrealizowane. W zasadzie – to już się zaczynają realizować.

Podsumowanie
„Od zawsze” byłem raczej religijny, ale od religii formalizmu, rytuałów i czynności liturgicznych przechodzę - krok po kroku - na religię relacji z Panem.
Dawniej modliłem się, by nie grzeszyć, chodziłem do kościoła, by nie grzeszyć, robić coś, „bo tak trzeba”.
Teraz - modlę się, bo chcę się spotkać z Panem, mówię do Niego, bo chcę z nim budować relację, robię coś bo to jest dobre. Nie chcę grzechu, ale się go też panicznie nie boję… jak się przytrafi – wołam „Tato przebacz, Tato nawróć”.

To wszystko, o czym piszę powyżej, jest ubrane w „normalność”, zwyczajną codzienność, a jednak – tak niezwyczajną zarazem – Chwała Panu!