Tomasz
Szczęść Boże,
Chciałbym się z Wami podzielić swoim
doświadczeniem spotkania z Bogiem na
przestrzeni ostatniego roku.
U końca Roku Duszpasterskiego w Kościele,
który upływa pod znakiem Ducha Świętego
(„Jesteśmy napełnieni Duchem Świętym” -
2017/2018) oraz w dniu Święta Poświęcenia
Bazyliki na Lateranie (Słowo Boże w Liturgii
dnia traktujące o świętości świątyni Bożej)
chcę podzielić się wybranymi faktami ze
swojego spotkania na nowo Boga w moim życiu.
Krótka historia
Do Wspólnoty Bożego Ciała dołączyłem w
listopadzie 2017 r. Był to skutek osobistej
decyzji o głębszym otwarciu się na Ducha
Świętego i Jego charyzmaty, dokonanej w
trakcie i po VII Podkarpackim Forum
Charyzmatycznym w Krośnie w 2017 r.
Krótko po rozpoczęciu regularnego udziału w
spotkaniach Wspólnoty – po otrzymaniu
zaproszenia -zaangażowałem się w diakonię
muzyczną, a następnie – wziąłem udział w
seminarium organizowanym przez Wspólnotę
(wiosna 2018), by po kilku kolejnych
tygodniach zostać włączonym w grupę
animatorów Wspólnoty (lato 2018).
Wybrane owoce Bożego działania we mnie
Niedawno minął rok od rozpoczęcia tej, na
swój sposób niezwykłej dla mnie drogi. Z
perspektywy tego czasu chciałbym podzielić
się kilkoma, wybranymi owocami tego okresu.
Zdolność do wielbienia
O ile dotąd byłem w stanie w miarę
dziękować, przepraszać czy prosić w
modlitwie, o tyle stosunkowo trudno
przychodziło mi wielbienie. „Nie czułem”
tematu, nie za bardzo chyba czułem też
potrzebę wielbienia.
Obecnie- wielbienie przychodzi samo
niezależnie od okoliczności!! W ostatnich
miesiącach odczuwam duże obciążenie pracą
(wręcz przeciążenie), czego konsekwencją -
jest jej zmiana. Dodatkowo nakładają się na
to wyzwania związane z budową domu, dużym
kredytem, który była na to potrzebny czy
trudy dnia codziennego. To wszystko
teoretycznie nie sprzyja postawie
wielbienia, a ja wielbię. Czasem w im
bardziej trudnym momencie, tym żarliwiej,
tym radośniej… Wielbieniu, które się we mnie
obecnie pojawia, towarzyszy wewnętrzna
radość, również niezależna od zewnętrznych
okoliczności, a także – pokój.
Autentycznie to wielbienie, o którym tu Wam
piszę, przychodzi jak powiew Ducha i tak
samo odchodzi… napełniając jednak radością i
pokojem.
Rozwój relacji - z Panem Bogiem, Matką Bożą,
Świętymi.
W przeszłości - mimo regularnych praktyk
religijnych, regularnej spowiedzi, komunii
świętej i modlitwie Pan Bóg bywał „trochę
odległy”, „trochę nieznany”, relacja
częściej formalna niż osobista. Podobnie
rzecz miała się ze Świętymi.
Obecnie - Pan Bóg nadal pozostaje Panem, ale
staje się Ojcem, Miłością, Tatą… Jest
znacznie bliżej, a celem praktyk religijnych
nie jest „odfajkowanie” ich, lecz –
spotkanie z Bogiem. Bezpośrednie i osobiste.
Rozwija się także moja relacja do Świętych…
są „bliżsi”, a relacja z nimi staje się
także bardziej osobista.
Rozwój modlitwy – medytacja i lectiodivina
Taka mała ciekawostka: z medytacją i
lectiodivi namierzyłem się od blisko 18 lat…
Interesowała mnie ta modlitwa, ale „nie
szło” mimo wielu podejść i prób. Nie czułem
jej w sobie, mimo – jak zakładam – dobrych
chęci i otwartości na tę formę modlitwy.
W ostatnich tygodniach medytacja przyszła
„sama”. Po prostu. Zniknęły w zasadzie
wszystkie trudności, jakie pamiętam w
związku z tą modlitwą. Łączę to także ze
słowem, jakie dostałem, „będę Cię
kształtował przez Słowo”.
Stosunek do grzechu/nawrócenia
Dawniej skupiałem się na tym, by unikać
grzechu za wszelką cenę. Wstydziłem się
grzechu, wstydziłem się słabości - usilnie
starałem się nawracać… głównie własnymi
siłami głównie (teraz rozpoznaję w tym
faryzeizm i spore ryzyko perfekcjonizmu).
Obecnie? Obecnie dominuje ufność w Boże
miłosierdzie. Jak przydarzy się jakiś grzech
- proszę o wybaczenie i pomoc w walce
przeciwko złu, wierząc, że Pan pomoże je
pokonać (Pan – nie ja sam).
Rośnie moja świadomość zła - zbliżanie się
do Pana pokazuje coraz więcej słabości, nad
którymi powinienem się pochylić – skutkuje
to tym gorętszą prośbą o nawrócenie i tym
większą ufnością, że „Pan może wszystko”.
Wzrastanie przez modlitwę wstawienniczą
Modlitwa wstawiennicza, o którą proszę od
czasu do czasu, to niezwykły czas
wzrastania!
Pan kieruje Słowa, które oprócz pociechy,
wsparcia stanowią dla mnie „plan” działania.
Staram się nie nadużywać tej formy (nie
prosić o nią zbyt często), co – jak wierzę –
zapewnia czas na wzrost i przeżycie tego, co
się wydarzało na poprzedniej modlitwie.
Jednego jestem pewien - modlitwa wzmacnia i
rozwija bezpośrednią więź z Panem!!
Rosnąca gotowość do służby (szczególnie w
ramach Odnowy)
Dawniej wiedziałem o charyzmatach,
akceptowałem je, ale sam nie czułem się nimi
„pociągnięty”/zainteresowany.
Obecnie - pojawiają się pragnienia, by o nie
prosić, by za ich pomocą służyć innym.
Pragnienia konkretyzują się, pojawiają się
pewne „kierunki”. Mam nadzieję, że zostaną
zrealizowane. W zasadzie – to już się
zaczynają realizować.
Podsumowanie
„Od zawsze” byłem raczej religijny, ale od
religii formalizmu, rytuałów i czynności
liturgicznych przechodzę - krok po kroku -
na religię relacji z Panem.
Dawniej modliłem się, by nie grzeszyć,
chodziłem do kościoła, by nie grzeszyć,
robić coś, „bo tak trzeba”.
Teraz - modlę się, bo chcę się spotkać z
Panem, mówię do Niego, bo chcę z nim budować
relację, robię coś bo to jest dobre. Nie
chcę grzechu, ale się go też panicznie nie
boję… jak się przytrafi – wołam „Tato
przebacz, Tato nawróć”.
To wszystko, o czym piszę powyżej, jest
ubrane w „normalność”, zwyczajną
codzienność, a jednak – tak niezwyczajną
zarazem – Chwała Panu!
|
|