1. START
  2. WSPÓLNOTA
  3. WYDARZENIA
  4. INTENCJE
  5. ŚWIADECTWA
  6. GALERIA
  7. KONTAKT


 Co nam dało uczestnictwo w kursie Nowe Życie
koko

 

 

Swoimi doświadczeniami z kursu dzielą się członkowie naszej wspólnoty:

Zofia:
do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym przy parafii Matki Bożej Saletyńskiej należę od czuwania przed Uroczystością Zesłania Ducha Świętego. W rekolekcjach „Nowe Życie” uczestniczyłam pierwszy raz, rozpoczęłam je z nadzieją w sercu, na coś nowego, jednak nie spodziewałam się, że Bóg jest tak hojny w obdarowywaniu. Wsłuchując się w Słowo Boże w ciągu tych trzech dni na nowo odkrywałam, że jest Ono Słowem żywym i mówi do mnie ciągle w nowy sposób. Z wielką radością słuchałam Słowa Bożego, czytając Je, kontemplowałam miłość Bożą w Nim zawartą. Wsłuchując się w to co mówili: nasz ks. Krzysztof, Basia, Paweł i Ewelina utwierdzałam się w tym, że jestem umiłowanym dzieckiem Bożym. Moje serce coraz bardziej napełniało się pokojem, radością i miłością. To wszystko czego doświadczałam umacniało moją wiarę. Każdego dnia rekolekcji uczestniczyliśmy w Eucharystii. Dla mnie spotkanie z żywym Jezusem w Eucharystii było czymś niezwykłym, wspaniałym – co trudno mi opisać. Każdy krok, który czyniliśmy w kierunku NOWEGO ŻYCIA oddawaliśmy adorując Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Czułam, że im bardziej zbliżaliśmy się do końca naszych rekolekcji, tym bardziej Duch Święty przenikał mnie samą i całą naszą wspólnotę, w której łatwo można było zauważyć pokuj ducha i radość uczestników. Na zakończenie dzieliliśmy się swoimi doświadczeniami z przeżytego czasu: momentem w którym Pan Jezus stał się dla nas najbliższy, oraz tym za co chcielibyśmy Mu podziękować. Osoba, która chciała się podzielić otrzymywała zapaloną świecę, w momencie kiedy ja ją otrzymałam – doświadczyłam takiego ogromu Bożej Miłości, że trudno mi było mówić. Z moich oczu popłynęły łzy radości, ogromnie się wzruszyłam. Chociaż potem trochę zawstydziłam się moich emocji, to jednak z radością mogłam wyznać, że spotkałam mojego Pana i Króla, że doświadczyłam Jego miłości i rozradowało się moje serce. Czułam, że zostałam przygarnięta, przytulona przez Boga jak syn marnotrawny, a miłość której nie umiem opisać, nie umiem nazwać wypaliła całą moja nędzę. Teraz całą sobą i całym sercem mogę śpiewać: "Spotkał mnie dziś Pan i radość ogromną w sercu mam…." Wieczorem kiedy rozmyślałam nad tym czego doświadczyłam, otrzymałam odpowiedź, że to miłość Boża tak przenika ciało i serce człowieka. Chociaż wiedziałam, że Bóg jest miłością to jednak nie wiedziałam, że jest tak bardzo hojny w obdarowywaniu, że za każdym razem mnie inaczej zaskakuje i inaczej obdarowuje swoją MIŁOŚCIĄ.

Chwała Panu.


Weronika:
Rekolekcje „Nowe Życie", które przeżywaliśmy w naszej wspólnocie były dla mnie kolejnym czasem zatrzymania się i spojrzenia na moje życie. Słuchając konferencji Basi, Pawła, Eweliny oraz homilii naszego ks. Krzysztofa, moje serce coraz bardziej otwierało się na Bożą Miłość. Miłość, która chociaż jej nie mogę zrozumieć do końca, ciągle mnie zaskakuje i zachwyca. Stawiając kolejne kroki ku NOWEMU ŻYCIU z Jezusem, w moim sercu rodziła się coraz większa wdzięczność za to co Bóg uczynił dla człowieka, co uczynił dla mnie. Zastanawiałam się, czy my ludzie możemy jakoś się odwdzięczyć Panu Bogu za to co dla nas uczynił. Za to, że uczynił grzechem tego, który nie zna grzechu, po to, abyśmy stali się sprawiedliwością Bożą (2 Kor 5, 21). Ciągle zadziwia mnie Boża Miłość, nie potrafię Jej nazwać. Jak określić - do czego porównać Miłość, która sprawiła, że jedyny Sprawiedliwy człowiek i Bóg w jednej osobie, obciążył się grzechami największych zbrodniarzy historii świata a także i moimi. Co więcej to sam Bóg uczynił swojego Syna Jezusa Chrystusa grzechem, przekleństwem, złem całego świata, moim złem - po to, abyśmy my ludzie zostali ułaskawieni. W trakcie tych trzech dni jeszcze bardziej uświadomiłam sobie, że Jezus przyznał się do grzechów które to ja popełniłam. Wziął je na siebie. W Nim rozdartym na krzyżu na Golgocie zginęły wszystkie moje winy. Ciągle zastanawiam się kim bym była gdyby On nie upomniał się o mnie, gdyby mnie ciągle nie szukał…. Zadziwia mnie Miłość Boga do mnie i choć jest dla mnie niepojęta to ciągle Jej szukam i ciągle Jej potrzebuję więcej i więcej. Chciałabym całym moim sercem wyrazić wdzięczność Bogu za to, co dla mnie uczynił i nieustannie czyni. Wiem jednak, że choćbym ją wyrażała dniem i nocą, to tak naprawdę nie potrafię jej wyrazić. Nie starczy mi wieczności na to aby odwdzięczyć się Bogu za otrzymywaną ciągle nową wolność, za ciągłe usprawiedliwianie mnie, za bezgraniczną miłość i miłosierdzie wobec mnie. Moje serce pragnie ją wyrażać z Maryją, która była wolna od jakiegokolwiek brudu grzechu. Która w swoim Magnificat jako wierna natchnieniom Ducha Świętego z wielką swobodą wyrażała to co kryło się w Jej sercu.
Maryjo razem z Tobą pragnę oddać Bogu chwałę za dzieło stworzenia, razem z Toba chcę wyrazić Bogu wdzięczność za dar mojego ciągłego nawracania się i nowego życia w Chrystusie. Razem z Tobą i w Twojej obecności chcę oddawać Bogu chwałę, ponieważ On jest godzien odbierać cześć, chwałę i błogosławieństwo (Ap 4,11). Razem z Tobą chcę wyrazić Bogu wdzięczność prosząc: Panie mój oczyść moją duszę i moje serce ogniem Twojej miłości abym mogła Cię uwielbić. Twoim miłosierdziem rozraduj Ducha mojego, Boże mój i Zbawicielu mój. Wejrzyj proszę na pragnienia mojego serca i uzdolnij je do oddawania Tobie chwały we wszystkich stworzeniach i w każdej chwili mojego życia. Daj zrozumieć jak wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmogący i przyjmij moje pragnienie aby Twoje Imię było uwielbione w życiu moim. Niech moja dusza wysławia Twoje miłosierdzie i nigdy nie zapomni, że to Ty Panie jesteś Jedynym Panem i Królem moim. Ty Panie, nieustannie ukazujesz swoją moc w moim życiu. Rozprosz proszę pychę serca mego i wszystko to co jest nie miłe Tobie we mnie, uczyń mnie pokorną i posłuszną Tobie. Nasycaj mnie Twoją łaską, Twoją Miłością bo moje serce ciągle szuka Ciebie. Ujmij się proszę za mną, przed sprawiedliwością Twoją, ze względu na Twoje miłosierdzie, bo jestem Twym dzieckiem, Twą córką obiecaną mojemu praojcu Abrahamowi przed wiekami.

Tomasz:
Rekolekcje „Nowe Życie z Bogiem” w których uczestniczyłem po raz pierwszy pozwoliły mi inaczej spojrzeć na całe moje dotychczasowe życie. W świętym czasie trzech dni rekolekcji słuchałem Słowa Bożego a czytając i kontemplując Je na głos odkryłem, że jest Ono naprawdę Słowem Żywym, które działa swoją własną mocą i pochodzi od Boga a tylko od mojej odpowiedzi na Nie zależy moje życie oraz życie wieczne.
Kurs ten pozwolił mi spotkać się z osobą Jezusa Chrystusa, doświadczyć Bożej miłości każdego dnia. Ekipa prowadząca kurs oraz nasz ksiądz Krzysztof utwierdziła mnie w przekonaniu, że naprawdę jestem umiłowanym dzieckiem Bożym, gdyż sam Bóg wyraża pragnienie nazywania go Ojcem, akceptuje mnie takim jakim jestem bez względu na mój grzech i moje słabości. Podczas tych trzech dni moje serce przenikała miłość Boga, która jest bezinteresowna. Słowa Eweliny uświadomiły mi, że to właśnie Bóg jest sensem Mojego życia, że nigdy mnie nie zawiedzie tylko, że najpierw powinienem się dać kochać Bogu.
Bardzo także poruszyły mnie słowa Pawła, który mówił o grzechu, że "Grzech jest czadowy bo tak samo jak czad niepostrzeżenie wchodzi w Twoje wnętrze, zatruwa je, niszczy i zabija". Wówczas uświadomiłem sobie to, iż jeśli naprawdę chcę zrobić krok w kierunku do Pana Boga to muszę uznać własną grzeszność czyli to, że naprawdę jestem grzesznikiem. Bardzo mi to pomogło gdyż zobaczyłem, że tak naprawdę grzech czynił o wiele więcej zła mi niż Panu Bogu, ponieważ prowadził mnie do niewoli. Odkryłem wtedy, że tak naprawdę bez miłości Boga usycham. Paweł poruszył mnie także słowami, że tak naprawdę zbawienie każdy człowiek ma za darmo bowiem tak Bóg umiłował świat że Syna Jednorodzonego dał aby za Nas umarł gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Chrystus bowiem zna wszystkie nasze troski i przychodzi ażeby Nas zbawić, gdyż tylko Jezus jest jedynym zbawicielem świata. Natomiast Bóg przez Jezusa Chrystusa przywraca nam pierwotną przyjaźń z Bogiem.
Słowa te bardzo mocno umocniły moją wiarę, gdyż mocniej niż dotychczas uwierzyłem w Pana Jezusa.
Dowiedziałem się także wówczas również tego, że jeśli tak naprawdę nie będzie mojego zaangażowania na Eucharystii to będzie ona ważna, ale nie przyniesie żadnych widocznych owoców. Zdałem sobie wówczas sprawę z tego, że można być blisko ołtarza i nawet wówczas nie pozwolić się przeniknąć Bożą miłością. Potrzeba bowiem tego, aby stanąć z Bogiem twarzą w twarz i czynnie uczestniczyć w sakramentach świętych bowiem są one żywą Jego obecnością.
Kolejnym ważnym krokiem na kursie był mój akt wolnej woli czyli przyjęcie Jezusa jako Swego Pana. Dokonało się to w kaplicy gdy podczas adoracji Pana Jezusa przyjąłem Go jako Swego Pana i Króla. Właśnie wtedy rozpoczął się nowy etap w moim życiu.
Podczas każdego dnia uczestniczyliśmy w Eucharystii co było dla mnie czymś wspaniałym ze względu na to, iż spotykałem się z Żywym Jezusem obecnym w sakramentach świętych.
Również każdy następny etap w kierunku „Nowego Życia z Bogiem”, który czyniłem razem ze wspólnotą poprzez Adorację Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie w kaplicy co było dla mnie także niezwykłym przeżyciem.
Czułem, że im bardziej zbliżałem się razem z moją wspólnotą do końca tych rekolekcji to tym bardziej Duch Święty przenikał całą moją osobę oraz naszą wspólnotę.
Na zakończenie tych świętych rekolekcji dzieliliśmy się wspólnie z czasu jaki ofiarował nam Bóg: momentem w którym Pan Jezus stał się mi bliższy oraz za co chciałbym Mu podziękować. Osoba, która chciała się podzielić otrzymywała zapaloną świecę, w momencie w którym to ja Ją otrzymałem doświadczyłem takiego ogromu Bożej miłości i przepływu pozytywnych emocji, że aż trudno mi było wypowiadać słowa.
Mimo, że wiedziałem wcześniej, że Bóg jest miłością ale nie przypuszczałem wcale, że jest aż tak bardzo hojny w obdarowywaniu swoimi łaskami jakich doświadczyło moje serce i moja dusza.


Dorotka: W czasie przeżywania kursu „Nowe Życie” mogłam na nowo odkryć, że to Jezus jest moim Królem i Panem wszystkiego, co posiadam. Jak mówi Święty Paweł w Liście do Galatów: „Teraz zaś nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”. (Ga 2, 20)
Zrozumiałam również istotę życia we wspólnocie. Na spotkaniach modlitewnych odczuwam radość i pokój, zaś moje życie przepełnione było stresem, brakiem cierpliwości i zrozumienia innych. Ostatniego dnia kursu jedna z osób prowadzących powiedziała, że należy włączyć Boga w codzienne życie. Nie można ograniczać swojego przebywania z Nim jedynie do Kościoła, czy spotkań Wspólnoty. Blisko Boga trzeba być w każdej chwili, w pracy, na zakupach, nawet w domu gotując obiad.

Chwała Panu