Daniel
Mam 38 lat pochodzę z rodziny, gdzie nie za
dużo mówiło się o Bogu. Moje dzieciństwo i
młodość spędziłem na Dolnym Śląsku. Do
kościoła nie chodziłem i z sakramentów nie
korzystałem, nie byłem u spowiedzi ok 16
lat. Moimi idolami z których chciałem brać
przykład byli gangsterzy i złodzieje którzy
mieli kupę kasy i fajne samochody i ładne
kobiety. Jak nietrudno się domyślić
poszedłem tą drogą nie bacząc na
konsekwencje. Spraw i lewych interesów
którymi się zajmowałem nie sposób policzyć.
Po jakimś czasie postanowiłem wyjechać z
kraju do Wielkiej Brytanii, tam niewiele się
zmieniło, dalej kombinowałem i kręciłem na
boku. Pewnego dnia Pan postawił na mojej
drodze dziewczynę która pochodzi z
religijnej rodziny a dziś jest moją żoną. Po
dwóch latach znajomości postanowiliśmy się
pobrać ale po kolei. Okazało się że na
przeszkodzie naszego ślubu stanął mój brak
bierzmowania (nie byłem bierzmowany bo gdy
moi rówieśnicy szli do bierzmowania to mi
się nie chciało, nie miałem świadka i
powiedziałem rodzicom że nie idę do
bierzmowania. W końcu w wieku 29 lat
zostałem bierzmowany, pamiętam ten moment bo
łzy mi sie zakręciły w oku i czułem radość w
sercu. W końcu mogliśmy się pobrać. Po
naszym weselu nie zbyt dużo się zmieniło a
nawet było gorzej obydwoje byliśmy dla
siebie agresywni i ja myślałem o rozwodzie a
co najgorsze to moja żona kiedyś oaza
spokoju stawała się taka jak ja czyli
agresywna i wulgarna. Po trzech latach
małżeństwa urodził się nam syn Olaf któremu
podczas porodu (gdy już miał wychodzić na
świat z łona matki) przestało bić serce.
Szybka akcja ratunkowa lekarzy
przeprowadzili CC i wyciągnęli chłopca. Stan
mojego syna po urodzeniu był zły i lekarze
nie wiedzieli czy przeżyje a prognozy mówiły
że jeśli przeżyje to będzie
najprawdopodobniej niepełnosprawny. Prosiłem
mojego anioła stróża i mojego patrona z
bierzmowania ojca Pio o wstawiennictwo u
Pana. Nie zastanawiając się dłużej
poprosiłem pielęgniarki aby wezwały księdza
aby ochrzcić dziecko. Po jakimś czasie
przyjechał ksiądz i ochrzcił Olafka i
jeszcze tego samego dnia mój syn został
przewieziony do innego szpitala na
intensywną terapię noworodków. Ja pozostałem
w szpitalu z moją żoną, gdy później
zadzwoniłem do drugiego szpitala aby
dowiedzieć się co z moim synem to
pielęgniarka powiedziała że zaczął sam
oddychać i krzyczy bardzo głośno. Następnego
dnia pojechałem do niego i zobaczyłem mojego
syna leżącego w komorze chłodzenia który ma
wszędzie powbijane wenflony i trzy kable
wbite w jego mózg które monitorują pracę
mózgu. W tym czasie maszyna do której był
podłączony podawała mu morfinę i inne leki.
Po trzech dniach lekarze zaczęli zwiększać
temperaturę w komorze chłodzenia i okazało
się że mózg Olafka jest nieuszkodzony i
wszystkie badania mojego synka są dobre i
możemy wracać po 12 dniach do domu. Dziś mój
syn jest pełni sił i jest w pełni zdrowym
chłopcem. Lekarze bardzo się dziwili że
dziecko po takim niedotlenieniu mózgu jest
całe i zdrowe i nie wiedzieli jak to jest
możliwe. Na szczęście my wiedzieliśmy CHWAŁA
PANU. W naszym małżeństwie zaczęło się
poprawiać. Pewnego
dnia poszedłem do spowiedzi następnego dnia
po wstaniu z łóżka usłyszałam głos mówiący
“To Twój ostatni dzień” (nie był to
przyjazny głos). Bardzo się wtedy
przestraszyłem. Ja człowiek który kiedyś
zastraszał i terroryzował innych płakałem
jak dziecko bojąc się umierać. Bałem się tak
że nie mogłem zasnąć bo myślałem że sie
więcej nie obudzę. Nie mogłem pracować
skupić się a moja żona mówiła że nie wie co
się ze mną dzieje. Wtedy rozgorzała we mnie
wojna (tak jakby dobro walczyło ze złem) a
ja byłem polem bitwy. Z pomocą przyszedł mi
Jezus gdy powiedziałem w myślach “Jezu
wyrzekam się wszelkiego zła i wybieram
Ciebie. Mówiłem że już nie chcę żyć w
grzechu i pragnę należeć do Jezusa. Od razu
poczułem jak Jezus mnie chroni Teraz wiem że
Jezus był cały czas przy mnie i czekał tylko
na mnie abym zaprosił go do mojego życia, On
chciał abym wyrzekł się zła i wybrał Boga.
Dał mi doświadczyć że gdy On jest ze mną to
całe zło ucieka. On tylko czeka na nasze
Tak. Bardzo pomogły mi spowiedź święte
których było kilka a ja po każdej spowiedzi
czułem się coraz lepiej. Po tylu latach
życia na dnie mogę z całą świadomością
powiedzieć że tylko w Jezusie i z Jezusem
człowiek jest szczęśliwy. A rzeczy tego
świata jak pieniądze czy władza to ułuda.
Działo się jeszcze wiele rzeczy o których
nie sposób wspomnieć, rzeczy w których Pan
czy to ratował czy pomagał czy wysłuchał
modlitw obdarzając mnie i moją żonę
dzieckiem o które prosiliśmy na modlitwie
czy to te zajęcia Odnowy W Duchu w których
biorę udział na których znalazłem się “
przypadkiem”. W naszym domu kiedyś pełnym
awantur i kłótni panuje zgoda i wspólna
modlitwa. Na koniec jeszcze dodam za
archaniołem że dla Boga nie ma nic
niemożliwego nawet takiego bandziora którym
byłem kiedyś może zmienić na swojego ucznia.
CHWAŁA PANU.
|
|