1. START
  2. WSPÓLNOTA
  3. WYDARZENIA
  4. INTENCJE
  5. ŚWIADECTWA
  6. GALERIA
  7. KONTAKT


Anna
koko

 

Pragnę podzielić się świadectwem Bożej Miłości w moim życiu i uzdrawiającej Mocy Boga. Pan Jezus mówi, żeby każdy kto czuje się utrudzony przyszedł do Niego, a on pokrzepi nas w trudach. I tak stało się ze mną- Jezus żywy i prawdziwy wyciągnął mnie z beznadziei, prowadzi mnie za rękę jak ojciec małe dziecko, a ja każdego dnia oddaję Mu swoje życie.
Jesienią przez kilka miesięcy chodziłam na spotkania wspólnoty, ale potem z różnych powodów było mi nie po drodze, na wtorkowe spotkania. Czułam, że czegoś mi brak, ale nie wiedziałam gdzie tkwi problem. W Święta Wielkanocne wszystko było nie tak i wówczas zaczęłam krzyczeć, do Jezusa, że jeśli naprawdę zmartwychwstał i żyje to niech zmieni tą beznadzieję. Na początku, Pan pokazał mi na przykładzie świadectw innych ludzi, że jest naprawdę Zmartwychwstały i działa z taką mocą jak jest to opisane w Ewangelii. Potem zaczęłam czytać Pismo Święte, prosząc Go o jakiś znak, że On prowadzi to moje życie, wtedy otworzyły mi się słowa psalmu 68, „Pan niech będzie przez wszystkie dni błogosławiony:/ ciężary nasze dźwiga Bóg, zbawienie nasze /Bóg nasz jest Bogiem, który wyzwala”. Wtedy powiedziałam Jezusowi, aby zajął się pilną dla mnie sprawą, Jezus w ciągu kilku minut przysłał ludzi, którzy zawieźli drzewo do tartaku, a ja oniemiała wielbiłam Go. Wcześniej przez około trzy tygodnie próbowaliśmy kogoś znaleźć, kto by to drzewo zawiózł, ale ciągle były jakieś przeszkody.
Do wspólnoty Chrystus zaprosił mnie rok temu w niedzielę Bożego Miłosierdzia, przez całą eucharystię płakałam i nie widziałam najmniejszego promyka nadziei, że w moim życiu może cokolwiek się zmieni, ale moje serce krzyczało: „ Jezu Ufam Tobie, tylko Ty możesz wszystko zmienić”. W czasie ogłoszeń usłyszałam, że będzie w czwartek msza święta z modlitwą o uzdrowienie oraz padła informacja o rozpoczynającym się seminarium wiary, ale to było dla mnie już mało znaczące. Jednak w czwartek , ku mojemu zaskoczeniu, nie było modlitw, lecz seminarium i już wówczas Jezus zaczął mnie uzdrawiać. Najpierw zajął się leczeniem zranień duchowych, psychicznych, zobaczyłam obraz Boga- Miłości, a nie Boga, który powstał w moim umyśle pod wpływem zranień i różnych życiowych doświadczeń. Jezus prowadził mnie przez ten czas. Ważnym momentem w powracaniu do Pana było rozpoznanie rodzaju pychy a następnie spowiedź z całego życia. Niestety, do momentu seminarium , byłam letnim katolikiem, mimo że chodziłam na eucharystię , czuwania i modliłam się.
Potem Jezus uleczał moje relacje z moimi bliskimi, otrzymałam też dar przebaczenia osobie, która bardzo emocjonalnie i duchowo mnie zraniła. To było tak traumatyczne, że kiedy widziałam tę osobę, to to paraliżował mnie strach. Teraz rozmawiamy, nie czuję już do niej żalu czy złości, modlę się za nią. W styczniu w czasie modlitwy o uzdrowienie padły słowa, że Jezus leczy osobę, która ma lęki i nie może spać, miałam wówczas spoczynek i wiedziałam , że te słowa poznania są skierowane do mnie., potem osoba z diakonii proroczej powiedziała, że Pan Jezus mówi, żeby ta osoba nie bała się wracać do pracy, a ja w tym czasie poczułam ogromny pokój w moim sercu. Kiedy wróciłam do domu zasnęłam jak małe dziecko, od tej pory mogę spać, nie budzę się w nocy z przerażeniem, że komuś z moich bliskich coś się stało, a jeśli budzę się, to ze śpiewem i uwielbianiem Pana. Teraz częściej modlę się, nawet jadąc autobusem czy samochodem, częściej czytam Pismo Święte, dostrzegam potrzebę modlitwy za kapłanów, dusze czyśćcowe, za nieprzyjaciół. Kiedy ktoś mi złorzeczy, to ja błogosławię tej osobie. Proszę Was, abyście modlili się do swoich Aniołów Stróżów, ja od czasu seminarium czynię to kilka razy dziennie i namacalnie w codziennych sytuacjach czuję opiekę mojego Anioła Stróża.
Jezus zmienił moje życie, dał mi wielu przyjaciół, pokój serca, zabrał smutek i obdarzył radością, ON żyje i dotyka naszych serc.

 

Chwała Panu!