Elżbieta
Chciałam podzielić się swoim świadectwem mego życia. Pochodzę z rodziny wielodzietnej, gdzie od dzieciństwa powstawały w mym sercu różne zranienia między rodzeństwem, rodzicami. Jak to w domu czasami różnie bywało miedzy nami, wybaczaliśmy sobie nawzajem, lecz wszelkie nieporozumienia zostawiały w sercu ból - pamięć. To wszystko sprawiło, że byłam pełna bólu, braku zaufania, złości frustracji, uczyłam radzić sobie sama. Dodatkowo śmierć męża spowodowała dodatkowy ból, jeszcze bardziej zamknęłam się na otoczenie. Runął mój świat, byłam jak drętwa jakby w innym otoczeniu. Byliśmy dla siebie tj. ja i dzieci bardzo drażliwi. Kilka lat po śmierci męża byłam na Festiwalu wiary – dostałam tam głodu Boga, modlitwy. Szukałam wspólnoty, chwilę to trwało. Przyszłam na uwielbienie (za namową mojej mamy) do tego kościoła i tu zostałam. Później uczestniczyłam w Seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Podczas Seminarium uświadomiłam sobie, że potrzebuję zacząć wybaczać tym, którzy mnie zranili. Na modlitwie wstawienniczej usłyszałam, że mam wybaczyć tak jak Bóg mi wybaczył. Po tej modlitwie zrozumiałam, że nie wystarczy przebaczyć i powiedzieć o tym Bogu ale potrzebuję pojednać się z tymi, którzy mnie krzywdzili. Postanowiłam, że będę przebaczać i prosić o przebaczenie. Dzwoniłam do rodzeństwa, kuzynów, przyjaciółki i prosiłam w imię Pana Jezusa o wybaczenie za wszelkie zło czym mogłam zranić i sama wybaczałam w Jego imię również mojej mamie i moim dzieciom. Czasami słyszałam pytanie czy coś mi się stało? Czy jestem chora? Czy może będę umierać? Wybaczyłam też nauczycielowi, który nie pozwolił mi skończyć szkoły i zamknął mi możliwość studiowania. To nie było łatwe i trwało to pewien czas (ponad dwa lata) ale dzięki łasce Bożej miałam na to siły i nie przestałam tego robić.
Mam świadomość, że różne osoby ranią mnie i
będą ranić nawet jeżeli nie mają takiej
intencji ale wiem, że zawsze powinnam im
przebaczyć. W styczniu tego roku podczas
uwielbienia padły słowa: „Bóg uzdrawia
relacje i zranienia. Jest wśród nas osoba,
która została uleczona ze zranień i daje
świadectwo wśród znajomych ale powinna też
dać świadectwo publicznie by budować w
innych otwarcia na miłość Bożą”. Odczułam,
że te słowa dotyczą mnie i daję świadectwo,
że Pan Bóg ma moc zmienić to co po ludzku
jest niemożliwe do zmiany. Wiem, że Bóg
wyprowadzał mnie z różnych problemów, że był
zawsze obok mnie, że Maryja była zawsze w
moich natchnieniach i czuwała nade mną.
Ludzie mówią, że czas leczy rany. Nie jest
to tak z sercem, które gdzieś w zakamarkach
ma wszystko ukryte. Pan wskazywał miejsca
za, które przepraszałam i wybaczałam.
Dostałam daru łez, które oczyszczały mnie i
uwalniały od ciężaru w sercu. Jednak to nie
czas ale Bóg leczy rany i daje pokój serca.
Bardzo pragnę chociaż te słowa nigdy nie są doskonałe, żeby podziękować Panu Jezusowi, Bogu Ojcu i Duchowi Świętemu za prowadzenie i światło, za moje życie, za uzdrowienie z moich chorób ducha i ciała. Pragnę Panie aby każdy mój krok, czy ruch rąk był dla Twojej chwały, Twoim uwielbieniem. Dziękuję za swoją rodzinę ale też za nową rodzinę, którą jest „Wspólnota”, w której uczę się Bożej miłości, otwierania się na dary i łaski oraz kroczenia za Panem. Chwała Panu za wszelkie Jego dobro jakim mnie obdarza każdego dnia.
Chwała Panu!
|